poniedziałek, 23 grudnia 2013

Merry Christmas everyone


Po miesiącu ciszy i ciągłej gonitwie w końcu mogę powiedzieć na chwile STOP. Wreszcie nadszedł oczekiwany przez wszystkich świąteczny czas. To nie tylko wolne od szkoły, ale przede wszystkim magiczne chwile w gronie najbliższych. Brak fałszu, zazdrości, nienawiści... tak, tak mogłoby być zawsze. Już jutro Wigilia, a połowa moich prezentów leży w szafie bez porządnego opakowania (jak ja kocham robić wszystko na ostatnią chwile hehehe). Wczorajszy dzień spędziłam z przyjaciółką i chłopakiem (Marcelinko dziękuje za piękny prezent!) i nie ukrywam, że był to jeden z lepszych dni choć dosyć meczący po kilku godzinnym chodzeniu po sklepach. Z racji, że odezwę się do Was dopiero po świętach już teraz Kochani chce Wam złożyć najserdeczniejsze życzenia. Zdrowia, błogosławieństwa Bożego, rodzinnego ciepła, radości, radości i jeszcze raz radości i oczywiście wspaniałych prezentów pod choinką! :)

poniedziałek, 25 listopada 2013

Ale jazda!

Obiecywanie obiecywaniem. Przykro mi Kochani, że posty nie są dodawane 2 razy w tygodniu tak jak obiecałam, niestety jak już większość z Was wie, mój ''czas wolny'' jest bardzo ograniczony. Złapała mnie choroba... siedzę owinięta  kocem z ogromnym kubkiem kakao, laptopem na kolanach i choć moje samopoczucie nie jest najlepsze cieszę się jak małe dziecko bo W KOŃCU mogę coś dla każdego z Was z osobna naskrobać. Budząc się rano zobaczyłam za oknem śnieg. Moja pierwsza myśl? ''O Chryste, znowu zacznie się ciapa, zimno, zamarzający nos, ale z drugiej strony wielkimi krokami zbliżają się święta!'' :) Zastanawiając się do jakiego tematu nawiązać, przychodzę do Was z czymś calkiem innym niż zwykle, a dosadniej- z pomysłem na prezenty. Jako, że zbliżamy się do świąt Bożego Narodzenia zaczynam myśleć o upominkach dla najbliższych. Nie mam w zwyczaju podchodzić do rodziny/przyjaciół i pytac wprost ''no wiec co chciałabyś/chciałbyś pod choikne?''. Staram się raczej zaskakiwać, a jeżeli już faktycznie brak mi pomysłów szperam w necie tak długo, aż znajdę cos odpowiedniego. Chociaż Mikołaj dopiero za 11 dni to ja wraz z chłopakiem sprawiliśmy sobie już teraz mały prezent. Spójrzcie na zdjęcie ;-)

 
Nawiązując znów do tytułu postu. ''Ale jazda'' ? Niektórzy z Was pomyślą teraz pewnie, że chce napisać o prawku, które rozpoczynam w styczniu, ale nie! Tym razem chodzi o rożnego rodzaju dodatki tj. kolczyki, łańcuszki, bransoletki, pierścionki, zegarki itd. itd. Najwięcej tego typu rzeczy znajdziemy na wyprzedażach i w necie. Niedrogie, idealnie komponujące się ze strojem, a jak cieszą! Ja osobiście mogłabym je kupować ciągle i bez opamiętania ;-) 

niedziela, 3 listopada 2013

Czekolada, czekolada wszędzie ;-)

Cześć kochani ! Kiedyś obiecałam Wam, że co tydzień oprócz zwykłego postu pojawiać się będzie przepis, który wypróbowałam i wracam do niego dość często. Po wielkich trudach i zmaganiach jak to przegryźć zaczynam od przepisu znalezionego na jednym z kulinarnych blogów. Nie przedłużając, dziś przychodzę do Was z bardzo czekoladowymi muffinami ;-) Jeśli za przedawkowanie czekolady zamykaliby na odwyk, ja z moimi babeczkami na pewno bym tam trafiła w zaskakująco szybkim tempie :P Przepis ten zwalił mnie z nóg, jadłam przeróżne muffiny, ale te... niebo w gębie ! Spodobał Wam się przepis? W takim razie biegiem do kuchni! ;-)


SKŁADNIKI :

300g masła
300g czekolady (ja użyłam gorzkiej z Wawela)
600g mąki pszennej
4 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody oczyszczonej
4 łyżki ciemnego kakao
2 szklanki cukru
2 łyżki kawy zbożowej
2 łyżki cukru wanilinowego
4 jaja
350 ml mleka

WYKONANIE:

Piekarnik nagrzać do 190st.C (bez termoobiegu).
Formę na muffiny wyłożyć papilotkami.
Masło roztopić i ostudzić. Czekoladę pokroić na kawałeczki.
Mąkę przesiać do miski razem z proszkiem do pieczenia, sodą, kakao, kawa zbożową. Dokładnie wymieszać. Dodać cukier i cukier wanilinowy. Znów wymieszać i odstawić.
Jaja roztrzepać z mlekiem.
Do sypkich składników dodajemy masę jajeczną i mieszamy łyżką. Dodajemy roztopione masło i kawałki czekolady (nie powinny powstać nam grudki). Masę wykładamy do papilotek i pieczemy ok.25 minut. Ozdabiamy według własnych upodobań. Smacznego!!!! :)

 
 


środa, 30 października 2013

Sorry, I am busy.

Dzisiejszy dzień zaczął się dla mnie od wypicia tym razem nie 1, a 2 ogromnych kubków kawy, mocnych i jakże aromatycznych. Moje nieogarnięcie spowodowało chyba przestawienie godziny. No tak, przecież ''uwielbiam'' budzić się o 4 rano ;-) Nie mam zamiaru kolejnego postu poświęcać na narzekanie na szkołę bo do niczego to nie prowadzi, no chyba, że ktoś lubi czytać o wykańczaniu psychicznie uczniów bla bla bla. 5 dni w tygodniu zawalonych, za to weekend wykorzystałam w 100 % pożytecznie, aktywnie i co najważniejsze bardzo milo :) W sobotni poranek zwlekłam się z  łóżka z myślą o tym co tym razem upiec. Wypadło na tartaletki z kremem budyniowym z dodatkiem serka mascarpone. Bałam się, że kruche ciasto nie wyjdzie tak jak powinno, ale miło się pomyliłam. Znowu krem? Przepis znalazłam na jednym z blogów i niestety się zawiodłam. W smaku co prawda zniewalający, lecz jeśli chodzi o konsystencje - zastanawiam się jak autorce tego przepisu udało się zrobić pianke skoro krem był strasznie płynny i musiałam poratować się jakże znienawidzoną przeze mnie żelatyną. Dzisiaj ogarnęło mnie zakupowe szaleństwo. O dziwo, kupiłam tylko to co zaplanowałam i mimo to jestem bardzo zadowolona :) Jest godzina 20, pisze o jedzeniu i z chęcią wziełabym kolejną z tart, ale co to, to nie! Moja miłość do słodyczy przerosła moje oczekiwania, a co za dużo to nie zdrowo (no i dupa rosnie :D). A Wy, przygotowaliście cos dobrego w weekend? ;-) 

niedziela, 20 października 2013

Taka sytuacja!

 "Nie jest ważne by być
lepszym niż ktoś inny, ale by być lepszym niż wczoraj"

Witajcie! Tak jak przeczuwałam dopadła mnie jesienna chandra, dlatego zawiało tutaj takimi pustkami, chociaż po części sprawił to również brak czasu, który zaczyna mnie powoli irytować. Co u mnie? Nauki mam tyle, że zastanawiam się od czego w ogóle zacząć. Przyszły tydzień będzie decydujący, albo dam rade, albo polegnę już na starcie. Zdarzyły się również spontaniczne wypady z Marceliną za czym idą pyszne kawy. Będąc wczoraj w Gliwickim Forum nie zabrakło garniaczków, którzy wpadli do Grycana na ''maszjato'', Boże widzisz a nie grzmisz! ;-) Zmierzając dalej... Zastanawiam się nad zrobieniem tatuażu, wypierzałam słodycze bez opamiętania, mam i kare- wizyta u dentysty zbliża się wielkimi krokami. Marzenie na dziś ? Wisła, Wisła i jeszcze raz Wisła.!


1) Planowanie żywienia- 100% bdb, jestem mózgiem! ;-) / 2. Probostwo, urodziny ks.Łukasza, szczery uśmiech Bachy i schowana Ola / 3. Autograf M.G. musi być / 4. Cudny list i zaproszenie do restauracji Qchnia 28 w Rzeszowie A.S.R, jestem w niebie :D
 

środa, 25 września 2013

Hello autumn



 Za oknami widać krople deszczu, wychodząc czuć rozchodzące się po naszym ciele zimno, pod stopami szeleszczą pierwsze suche liście. Wyczuwalna jest POLSKA ZŁOTA JESIEŃ, czyli czas który mimo psikusów, które nam sprawia lubię. Kojarzy mi się ze wspaniałym dzieciństwem, zbieraniem kasztanów, bieganiem za najbardziej kolorowym dużym liściem. A jako kucharzowi? Chyba ze szklanką gorącego mleka z miodem i świeżą laską wanilii, pieczonymi jabłkami z cynamonem i odrobiną jeszcze gorącego karmelu, albo najzwyklejszym na świecie aromatycznym latte. Długie wieczory dają mi poczucie odrobiny chwili dla siebie. Jest to czas, w którym mogę na spokojnie poszperać w stosie książek kucharskich lub też przenieść się w świat nieco mniej realny jakim są moje ulubione opowiadania. Oooo tak, tego mi teraz potrzeba. Chociaż minął dopiero 3 tydzień nowego roku szkolnego, ja nauki mam już stanowczo za dużo. Idąc na rozszerzony angielski dostaję palpitacji serca, a podobno ''pierwsze koty za ploty''. Na najbliższe tygodnie planuje nie tylko naukę, ale w chwili wolnego zamierzam zapisać się na dodatkowe kursy gastronomiczne, a po cichu licze też na cukiernicze tak żeby do marca/kwietnia być w 100% przygotowana do zmierzenia się z naszymi kochanymi jurorami-Magdą, Anią i Michelem. Listopad? Wojewódzki konkurs gastronomiczny - tylee w temacie ;-D
A jak Wam minęły pierwsze dni jesieni? :)

sobota, 7 września 2013

Kto powiedział, że bieganie w Centrum Handlowym nie jest fajne?

Po dłuższej przerwie w końcu mam chwile żeby dla Was coś naskrobać. Moje wchodzenie na jakie kolwiek przeglądarki w tym tygodniu sprowadzało się do sprawdzenia zastępstw na stronie szkoły i ogarnięcia naszej fejsbukowej grupy oazowej, na której miałam trochę zaległości. Tyle.! Nie miałam czasu na nic innego. Nie mam problemów ze wczesnym wstawaniem, ale plan 7:10-16:05  już po 5 dniach dał mi w kość. Po pełnym stresu i nauki tygodniu przyszedł czas na pierwszy w tym roku szkolnym upragniony weekend. Dla mnie zaczął się on od wieczornej piątkowej mszy i pierwszym ogólnym spotkaniu Ruchu-Światło-życie w mojej parafii. To tamci ludzie, klimat chyba dał mi takiego Powera na sobotni dzień. Z samego rana wybrałyśmy się z dziewczynami na miasto. Zamiary były takie, ażeby kupić to co najważniejsze czyli podręczniki. Nie obeszło się bez kawy i innych pysznych rzeczy ;-) Wchodząc do CH zauważyłyśmy wielki balon promujący sklep Stokrotka. Byłyśmy ciekawe więc podeszłyśmy. Okazało się,  że weźmiemy udział w konkursie. Dziewczyna prowadząca dała nam zadanie, które na początku wydało nam się nierealne do zrobienia po czym okazało się, że wręcz przeciwnie :) Naszym celem było pobiegnięcie do sklepu i sprawdzenie w minutę ile kosztuje ... ćwiartka z kurczaka hahah ! :) Biegłyśmy przez sklep jak szalone, ludzie pewnie pomyśleli swoje, ale co tam. Wygrałyśmy maskotki! Niby nic, a cieszy ;-) Kolejne wspomnienie do kompletu, a wygraną cieszy się mój siostrzeniec (ciociu Madziu jesteś super :D). Życzę sobie i Wam kochane czytelniczki/czytelnicy tyle uśmiechu na twarzy i ciepła w serduszku jakie teraz gościu mnie. Ściskam.!


niedziela, 1 września 2013

Back to school.

2.09 to dla większości z Was powrót do szkoły, w tym i dla mnie. Praktycznie jak każdy uczeń mogłabym obsypać ten post mnóstwem minusów wiążących się ze szkołą, ale dla mnie znalazło się też kilka plusów. Przede wszystkim poszerzę swoje wiadomości kulinarne, które przydają mi się do kolejnych castingów MC. Z nowym rokiem szkolnym idą również kolejne wycieczki, spontaniczne wypady w gronie znajomych etc. Fakt, zniechęcamy się już na wstępie myśląc o wczesnym wstawaniu, dojazdach czy zarywaniu nocy na nauke... ale to tak jakby sprawdzenie swojej siły, wytrwałości i ambicji. Narzekamy, bo kończy się nasza ''wolność'', ale pomyślmy. Któż z nas nie lubi zakupów, a chociażby tych, na których musimy kupić książki, zeszyty czy przybory. Na widok kolorowych okładek oczy zamieniają się w świecące kryształki! ;-) Ja w tym roku stawiam na minimalizm jeśli chodzi o wypełnianie zeszytów. Wystarczą dwa-trzy cienkopisy współgrające ze sobą (jeśli chodzi o zakreślanie tematów lub ważnych pojęć). Liczy się też estetyka, dzięki której lepiej mi  się uczy. :) Mój plan lekcji? No tak ... rozszerzenia, które wybrałam (biologia, angielski) dają o sobie znać, ale i na nie staram się spojrzeć z dobrej strony. Czas dokupić książki i plecak, wtedy będę w pełni zadowolona i gotowa, aby zmierzyć się z 10 miesiącami hehehe ;-) A czego Wam brakuje jeszcze w półkach?

wtorek, 27 sierpnia 2013

Marzenia (do spełnienia) i dążenie do celu.


 "Ciekawe i zabawne, ile niekiedy może wyrazić spojrzenie człowieka wstydliwego i chorobliwie powściągliwego, który się zakocha i to właśnie wówczas, gdy ów człowiek wolałby się raczej zapaść w ziemię niż cokolwiek wyrazić słowem lub spojrzeniem."


- F. Dostojewski "Gracz"


W internecie krąży film, na którym przypadkowi przechodnie odpowiadają na pytanie. Na pierwszy rzut oka- banalne, a wręcz śmieszne. Pada hasło ''według Ciebie co jest najpiękniejszym słowem?'' i tutaj nastaje cisza, chwila zastanowienia lub rzucone prosto z mostu pierwsze nasunięte na myśl słowo. Przyjaźń, miłość, rodzina, dom, życie, Bóg, radość, uśmiech, poczęcie. Można by było wymieniać w nieskończoność. Wszystkie odpowiedzi były wspaniale, szczere, a czasem bardzo wzruszające. ''A gdyby to własnie mi kazano odpowiedzieć?'' pomyślałam. Z początku nie byłam przekonana co do odpowiedzi. Teraz już wiem. Dla mnie najpiękniejszym słowem jest marzenie, zaraz po nim cel-a dosadniej? dążenie  do niego. Dlaczego akurat te słowa pomyśli teraz pewnie większość z Was. Marzymy wszyscy bez wyjątku, a kiedy okazuje się, że nawet te najskrytsze marzenia są do spełnienia przepełnia nas ogromna radość. Własnie z Wami chce się podzielić kilkoma moimi. Kończąc szkołę gastronomiczną, z jak najlepszym wynikiem chcę otworzyć restauracje. Taką, w której każdy znajdzie coś dla siebie. Czy to pięcio czy osiemdziesięcio letni człowiek, gdzie już przed wejściem roznosić się będzie aromat świeżo parzonej kawy, gdzie szef kuchni będzie wirtuozem smaków i z sercem na dłoni będzie wychodził do gości pytając o wrażenia, smak ... Przytulna, w ciepłych barwach, położona z dala od miejskiego gwaru, na jednej z górskich polan. Co za tym idzie? Kolejne, wyżej wymienione słowo, cel. Aby zrealizować to wszystko trzeba dążyć do takowego, który sobie postawiłam, ale zanim to nastąpi przed niego wskakuje jeszcze jeden. 3 sezon Masterchefa. Chce udowodnić wszystkim, którzy wątpia w młodych ludzi, że jesteśmy wartościowi, potrafimy zawalczyć o swoje i zaprezentować posiadane umiejętności. Po cichu liczę na to, aby wygrać ten program i pokazać tym, którzy życzą mi jak najgorzej, że ich słowa tylko zmotywowały mnie do cięższej pracy nad tym co kocham.





I jak z tymi marzeniami? Spełniają się ! Autograf Basi i Kingi oraz piękny list Kini już w moich rekach! :) A Wy, jakie macie marzenia? :)

środa, 21 sierpnia 2013

"50'' faktow o mnie (?)

Ostatnio dość popularne na blogach są posty ''50 faktów o mnie''. Jak dla mnie bomba! Fajnie dowiedzieć się czegoś na temat blogerów, a jeszcze bardziej cieszy fakt, że niektórzy są tak podobni do nas! ;-) Postanowiłam, że i ja dam Wam choć cząstkę siebie. Nie będzie to pięćdziesiątka, ale raczej najważniejsze (a przynajmniej tak mi się wydaje) informacje na mój temat. Wiec do dzieła!

1. Nie dostałam się na dalsze etapy castingów do Masterchefa z powodu nieskończonej jeszcze wtedy 18-stki. Będę podchodzić ponownie do 3 edycji!
2. Jestem kawoholiczką i mogłabym pić ją litrami
3. Po roku uczęszczania do technikum ekonomicznego zorientowałam się, że to nie zawód dla mnie, po czym przeniosłam się do  technikum gastronomicznego gdzie czuję się spełniona
4. Ostatnio moim hobby stało się kupowanie coraz to większych ilości ubrań, butów, torebek, kosmetyków i biżuterii
5. Uczyłam się pływac odkąd skonczyłam 6 lat, niestety na marne-boję się basenów
6. Kocham Japonię. Mam zamiar zapisać się na kurs jezyka japońskiego i  polecieć tam na wakacje
7. Moim ogromnym marzeniem jest poznanie się z uczestnikami Masterchefa z 1 edycji
8. Z domu nie wyjdę bez telefonu. Nie odbieram numerów zastrzeżonych
9. W domu mam mini zoo w postaci psa yorka, chomika, żółwia i kanarka
10. Całymi dniami mogłabym siedzieć w kuchni gotując i piekąc, a kiedy usłyszę, że smakowało jestem wniebowzięta!
11. Nie lubię dyskotek i wiejskich festynów
12. Panicznie boję się zostawać na noc sama w domu
13. Kolejną moją pasją jest czytanie książek
14. Gdybym teraz miała wybrać miejsce na wakacje- morze/góry -stanowczo postawiłabym na to drugie. Uwielbiam górskie wędrówki!
15. Moją mentorką jest Kinga Paruzel, ooo tak-chce być taka jak ona ;-)
16.  Wchodząc do mojego pokoju pierwsze co rzuca się w oczy gościom to ogromny zbiór książek kucharskich (zajmują one cała jedną stojącą szafę)

Wydaje mi się, że to najważniejsze rzeczy które chciałam Wam przedstawić. A teraz coś z innej beczki :) Pewnie wiecie, że dobiegło końca wyprzedażowe szaleństwo, a co za tym idzie? Kolekcje jesień-zima! Jako, że lubię zaplanować co mi potrzebne zrobiłam listę rzeczy do kupienia na nadchodzący sezon (po drodze i tak nakupię rzeczy spoza niej ;P)




















To tylko cząstka  nadchodzących wielkimi krokami zakupów, którą zaprezentowałam wyżej. A Wy, co planujecie na najbliższe zakupowe szaleństwo? :))

środa, 14 sierpnia 2013

Bądźmy poważna! + dodatek dla ''uprzejmych'' inaczej :)

Wakacje ... słodkie lenistwo, chodzenie w pidżamie do południa, śniadanie na obiad, brak stresu ... powoli dobiegają końca. Już za kilkanaście dni znowu będziemy musieli zmierzyć się z szarą rzeczywistością, ''ale przecież zostają nam weekendy, przerwy świąteczne, ferie''. Tak, tak to sobie tłumaczę. Chyba staram się zagłuszyć myśli o 10 miesiącach nauki :P
Pewnie teraz dziwicie się trochę mniej lub bardziej czytając tytuł wpisu. Zaraz po ''oddaj fartucha'' słowa ''bądźmy poważna'' zapadły mi w pamięć i kojarzą mi się tylko z jedną osobą, a dokładniej? Z Michelem Moranem szefem kuchni, a zarazem jurorem w programie Masterchef. Wczoraj dotarł do mnie jego autograf. Jego zdobycie jest bardzo proste, więc dla zainteresowanych-wystarczy napisać maila do jego restauracji. ;-) Osobiście nie jestem osobą zbierającą podpisy sław, ale ten jest dla mnie, jako początkującego kucharza, bardzo cenną zdobyczą :)


                                                                                                                                                                                                                         Tę część postu dedykuję wszystkim ''uprzejmym'' inaczej-zawistnym, zazdrosnym, nieżyczliwym. Jeżeli wrogo nastawiony czytelniku jesteś ''zniechęcony'' do mojego bloga - po prostu nie czytaj. Ten blog to tak jakby cząstka mnie, którą chcę się podzielić z ludźmi pozytywnymi i mającymi większe ambicje niż obrażanie. Wszystkie komentarze, które napiszesz jako anonim lub osoba jawna dotyczące mnie, moich znajomych, rodziny, wiary - USUNĘ !!! Jeśli doczytałeś już do tego miejsca, dostaniesz ode mnie kolejną dobrą wiadomość- następny post już niedługo, pewnie Cię to ucieszyło! :)

piątek, 9 sierpnia 2013

Tytuł znikł.

Komu lody dla ochłody? :D Przez ostatni tydzień widząc już z rana 38 stopni na termometrze nie chciałam nawet myśleć o wychodzeniu z domu. Niestety, jestem osobą, która przynajmniej raz na dzień rusza tyłek i gdzieś wychodzi i czy była to godzina 8 rano czy też 20 wieczorem ciągle było mi równie ciepło. Codziennie ratowałam się kawą mrożoną chociaż po pewnym czasie nawet ona już nie pomagała. To nie pogoda dla mnie, stanowczo zadowoliłabym się nawet 20 stopniami  :) Dziś choć deszczowo to przynajmniej trochę chłodniej niż dotychczas. Niejedni pomyślą, że powinnam uwielbiać lato, bo wakacje, bo urodziny i wiele innych miłych wspomnień, ale osobiście wolę wiosnę i jesień. Piękny wiosenny widok kiedy wszystko zaczyna budzić się do życia, zakwitają kwiaty, drzewa, ludzie stają się jacyś radośniejsi...  i polska złota jesień. Na drogach roi się od kolorowych liści szumiących pod nogami, długie wieczory kiedy to beztrosko możemy wskoczyć w ulubione grube skarpety, z gorącym kubkiem ulubionej kawy, herbaty czy kakao w rękach. Nowe odcinki ulubionych seriali, zbliżające się wielkimi krokami święta. Chyba dlatego tak bardzo lubię te dwie pory roku.




Wczorajszy wieczór spędziłam na przeglądaniu książek z technologii gastronomicznej z towaroznawstwem, których się w końcu doczekałam. Jestem pod wielkim wrażeniem ich wydania. Część pierwsza mnie zachwyciła, ale druga i trzecia przebiły wszystkie książki kucharskie, które dotychczas miałam w rękach. Jednakże najbardziej spodobał mi się rozdział o ... oczywiście, że KAWIE :D Piękne ilustracje, dodatkowo mnóstwo przepisów. 



Na koniec chciałabym Wam pokazać moje dzisiejsze łupy. Będąc z siostrą i siostrzeńcem w centrum handlowym natknęłam się na kilka rzeczy i od razu wiedziałam, że muszą być moje ;-)

                                                                               





niedziela, 4 sierpnia 2013

Kawę poproszę! ... Ale jaką?

Niektórzy z Was pewnie jeszcze nie wiedzą, że jestem kawowym maniakiem. ;-) Mogłabym pić ją litrami. Słodką, gorzką, w każdej postaci. Pojawiło się już kilka postów tutaj o niej, jednak dziś trochę sentymentalniej. Gdyby ktoś zapytał mnie z czym kawa mi się kojarzy? Chyba przede wszystkim ze spotkaniami z rodziną, znajomymi, no tak... Mała przytulna kawiarnia, rozpływające się w ustach ciasto, doborowe towarzystwo i najważniejsza- aromatyczna kawa, taka na jaką w danej chwili mamy ochotę. Może nie jestem baristą, ale postaram się przybliżyć dla tych, którzy kawę lubią lecz niekoniecznie wiedzą cokolwiek na jej temat kilka ciekawostek. ;-) Z doświadczenia wiem, że osoby interesujące się tym tematem zwracają uwagę na gatunek, pochodzenie i sposób przetwarzania. Bo przecież to nie moje zboczenie zawodowe :P
Zacznę od mojej ulubionej - Latte Macchiato: wyróżnia się trójwarstwością (warstwa ciepłego mleka, espresso i mleczna pianka na wierzchu). Podawana w przeźroczystych szklankach o pojemności ok.250 ml. Dzięki dużej ilości mleka latte jest bardzo łagodne.
Caffe Latte: tłumacząc na język polski jest to najzwyklejsza kawa z mlekiem, podawana w wysokich przeźroczystych szklankach.
Cappucino: składa się z trzech równych części- ciepłego mleka, espresso i mlecznej pianki posypanej odrobiną wanilii, cynamonu czy kakao. Podawane w porcelanowych filiżankach.
Espresso: orzechowo-brązowa crema, która jest jego cechą rozpoznawalną. Podawane w niewielkich porcelanowych filiżankach uprzednio podgrzanych.
Espresso Macchiato: tradycyjne espresso z niewielką ilością spienionego, ciepłego lub zimnego, mleka. Podawane tak jak tzw.mała czarna.
Ja z chęcią wypiłabym teraz każdą z nich, przy dobrej książce czy też z gromadką najbliższych znajomych. W domu, ogrodzie, kawiarni, restauracji, a nawet z termosu będąc wysoko w górach :) A wy jaką kawę lubicie najbardziej?




sobota, 27 lipca 2013

Starbucks-kierunek Katowice!

Mój ostatni tydzień polegał na ciągłym biegu. Jak już wiecie w poniedziałek odbyło się przyjęcie z okazji moich 18 urodzin, we wtorek małe ''poprawiny''dla dziewczyn. Na piątek zaplanowany był wyjazd do Wrocławia, ale po dłuższym zastanowieniu wybrałyśmy się z Marceliną do Katowic. Nie było mnie tam kilka miesięcy i po wczorajszej wizycie jestem pełna podziwu. Remonty miasta trwają nadal, ale już jest prze-cudownie! ;-) Jadąc do Silesi myślałam tylko o tym żeby kupić to co zaplanowałam i wrócić do domu najwcześniej jak się da. Humory na tyle nam dopisały, że czas już nie miał znaczenia (przynajmniej dla mnie :P). Po udanych zakupach nogi aż prosiły się o chwilę odpoczynku. Tak więc rozsiadłyśmy się w Starbucks'ie. Zamówiłyśmy frappucinno z nutą wanilii, ależ to było pyszne! Na samą myśl o nim mam ochotę wsiąść w pierwszy lepszy pociąg i jechać tam żeby jeszcze raz poczuć ten smak! :D






















Dzisiaj musiałam zwlec się z łóżka o 5, żeby zdążyć na pociąg do Rybnika. Kiedy przyszłam na peron czekała już na mnie Emilka. Na miejscu byłyśmy przed 9, a że sklepy były jeszcze zamknięte relaksowałyśmy się na rynku :) Obeszłyśmy Plazę, Focusa, obkupiłyśmy się i zawitałyśmy w Grycanie. Musli z jogurtem naturalnym i bananami, mmm uwielbiam!













E. chcę podziękować za piękny naszyjnik (zdjęcie wyżej) przywieziony z Londynu. Kochana nie spodziewałam się takiego prezentu! :*